

O rekordzie niewdzięczności.
Jedna z linii mojej rodziny pochodzi z Przemyśla. Mieszkają tam w kamienicy od ponad 200 lat. Przez wiele lat w kamienicy obok mieszkała pewna rodzina. Gdy w 1939 roku Niemcy zaatakowali Polskę, do ich mieszkania zapukał Ż🤬d pragnący ukryć się przed Niemcami. Cała jego rodzina została wymordowana podczas jednej z pokazowych egzekucji jeszcze w trakcie Kampanii Wrześniowej. On akurat będąc poza rodzinną miejscowością, ocalał.
Rodzina ta przyjęła go i przechowywała, ryzykując życiem. Niemcy rozstrzeliwali całe rodziny, jeśli pomagały Ż🤬dom. Nie wzięli od "lokatora" złamanego grosza.
Taka sytuacja trwała do roku 1944, kiedy to Sowieci zajęli Przemyśl. Ukrywany Ż🤬d podziękował Polakom za lata opieki. Łzy się lały, miały miejsce uściski, pocałunki w policzki...
Tego samego dnia nasz "bohater" poszedł do biura NKWD. Tam, w zamian za obietnicę posady w UB zeznał, iż dwóch synów rodziny która go ukrywała, służyło w AK. Obaj zostali poddani torturom i zamordowani. Natomiast cała rodzina została wywieziona w głąb Związku Radzieckiego.
Nikt z nich nie przeżył.